Miasto Ålesund | Møre og Romsdal
To była chyba jedna z najbardziej spontanicznych i niesamowitych wypraw! Wszystko zaczęło się od tego, że Marta odnowiła przypadkiem kontakt ze swoją przyjaciółką z czasów podstawówki, która wyjechała do Norwegii na początku gimnazjum. Od słowa do słowa mówi do nas „To wpadajcie, nocleg macie, chętnie Was ugościmy!” Nie trzeba było nas długo namawiać, szczególnie, że nie mieliśmy konkretnych planów na urlop, a że w Norwegii nigdy nie byliśmy to zdecydowaliśmy się polecieć. Mieliśmy bezpośredni lot z Gdańska, gdzie jeszcze dzień wcześniej robiliśmy sesje poślubną na plaży w Orłowie 😀 Cały lot trwał ok. 2h, podczas których podziwialiśmy norweskie fiordy i góry.
Marta z Dawidem odebrali nas z lotniska, przewieźli nas trasą “zapoznawczą” z okolicą, pokazali najważniejsze miejsce w Alesund, czyli Aksla Viewpoint i zabrali nas na przepyszną pizzę do centrum miasta. Ogólnie kto był w Norwegii ten ceny mniej więcej zna, ale dla tych co nie byli to możemy zdradzić, że koszt takiej pizzy zaczyna się … od 150zł. Zatem musiała być najsmaczniejszą pizzą w naszym życiu! Ten dzień poświęciliśmy na rozpakowanie się, odpoczynek i poznanie okolicy, by następnego dnia móc zacząć zwiedzanie w pełni sił.
Ålesund - miasto
Zaraz obok portu znajduje się centrum, gdzie mamy okazję podziwiać piękne, kolorowe kamieniczki i ich odbicia w wodzie. Najlepszy widok będzie z mostu Hellebroa, który łączy 2 części (wyspy) miasta oraz ze schodów, które znajdują się zaraz obok. Naszym celem na tamten dzień było też molo oraz znajdująca się na jego końcu latarnia morska Molja Fyr z 1858 r.. Tego dnia wiatr aż nas przewracał, ale małymi kroczkami doszliśmy na sam koniec mola i mogliśmy cieszyć się niesamowitym widokiem na morze, okoliczne budynki oraz fiordy.
Z takich ciekawostek na drzwiach latarni znajduje się tabliczka z informacją, że pomieszczenie wewnątrz jest wynajmowane normalnie jako pokój hotelowy dla nowożeńców. Z pewnością jest to chyba jedna z bardziej oryginalnych destynacji na pokój, aż żal, że my mieliśmy ślub zaplanowany dopiero na przyszły rok.
Praktycznie codziennie byliśmy świadkami jednych z najbardziej widowiskowych zachodów słońca. Przez to, że pogoda zmieniała się z minuty na minutę doświadczyliśmy chyba wszystkiego – od tęczy po burzowe chmury, który były podświetlone uciekającym słońcem. Najlepszy widok był oczywiście z Aksli, gdzie zdarzało się, że z jednej strony było bezchmurne niebo, a z drugiej ulewa i pełna tęcza, która naprawdę miała o wiele więcej widocznych kolorów niż te co znamy z Polski! My się mega ekscytowaliśmy, ale z opowieści wiemy, że była to dla mieszkańców codzienność.